Z CYKLU: ŚWIAT W LANCKORONIE

MINIATURY PODRÓŻNE DOMINIKI

W Lanckoronie dość łatwo zorientować się w kierunkach świata. W przybliżeniu wyznaczają je pierzeje Rynku. Stańmy na stromej pierzei północnej i popatrzmy na urzekającą panoramę, która się przed nami otwiera. Na południu błyszczą pasma Beskidów, nierzadko otulone mgłą drzemiącą w dolinach. Między drzewami od południowego-zachodu migoce sylwetka Babiej Góry, beskidzkiej królowej. Niewiele jest miejsc w Polsce i na świecie, gdzie z Rynku roztaczałby się widok z tak wybitnie malarską perspektywą. To wszystko dlatego, że lanckoroński Rynek jest wyjątkowo spadzisty i odsłania nam wielowymiarową panoramę… Wschodnia uliczka „wiedzie do piekarni”, macha Arce i ceramice Piotra i Asi, a dalej pośród domków schodzi w kierunku neogotyckiej kaplicy św. Krzyża przy starym cmentarzu na skraju „miasteczka”. Zachodnia uliczka mija szafę z Aniołami Justyny, wita się z dworem i serpentynami doprowadza prosto na kalwaryjskie dróżki i Most Anielski. Od północy czai się Góra Lanckorońska, brama do Beskidów ukoronowana ruinami zamku strzeżonymi przez leśnych rycerzy.

tekst: Dominika Zaręba, rysunek: Kazimierz Wiśniak

Na Rynku zawsze wieje. Wiatr w Lanckoronie odczuwa się w specyficzny sposób, rzekłabym transcendentalny, niezależnie od tego czy jest delikatny czy gwałtowny. Nawet kiedy na Rynku jest cichutko, to słyszę jakby jego delikatny świst. A może jest to szept? Wiem na pewno, że to wiatr szepcze i pytam go – Skąd dzisiaj przybywasz wietrze? A on śmieje się do mnie i mówi: – A zgadnij! Wtedy uruchamiam wyobraźnię i próbuję odgadnąć jaką ten wiatr dzisiaj śpiewa melodię. Hal asmar ellon, Hal asmaranii!… Ach, dzisiaj maluje muzyczne portrety z Lewantu. Już nucę tradycyjną syryjską pieśń z regionu Aleppo, którą Wassim Ibrahim śpiewał w Lanckoronie, na małej światowej scenie. Artysta muzyk z Damaszku, kompozytor, pieśniarz, chórmistrz, pedagog, dzisiaj już obywatel naszego kraju. Dźwięk jego perskiej lutni – ud – opowiadał wtedy o miejscach niegdyś pełnych miłości, sztuki i spokoju. Mikrotony tworzyły harmonię i piękno orientalnych tonacji. Tymczasem wschodni wiatr przywitał się z braćmi i siostrami z Południa, Północy i Zachodu. Zatańczyli razem w zgodzie, nadziei i pokoju. Złożyli sobie i ludziom życzenia. Powiedzieli, że muzyka, miłość i szacunek wspiera jedność między ludźmi na świecie. Na koniec wypili czarną herbatę z szafranem i kardamonem. I tak zaczęła tworzyć się nowa lanckorońska baśń tysiąca i jednej nocy…

W małej Lanckoronie mieści się cały świat. W nieodgadniony sposób staje się przestrzenią do międzynarodowych wydarzeń i projektów, przyciąga ludzi i czerpie z energii różnych zakątków. Potem jakaś cząstka innego kraju, odległego miejsca, zostaje tu na zawsze.

Teskt opublikowany w „Kurierze Lanckorońskim”, nr 159, zima 2023/2024

Projekt winietki: Kazimierz Wiśniakkiss